Komisja Maddena

Wojna Koreańska 1950-1953 – pierwsze starcie zbrojne między Zachodem (wojska pod egidą ONZ wspierające wojska Republiki Korei, w tym w ogromnej większości siły USA, ale także Wielkiej Brytanii i innych państw,) a państwami komunistycznymi (wojska chińskie – tzw. „Chińscy Ochotnicy Ludowi” i wojska Korei Północnej wspierane przez Chiny i Związek Radziecki).

Po ofensywach i kontratakach obu stron, wyniszczające i nieprzynoszące rozstrzygnięcia walki doprowadziły do podpisania w 1953 roku rozejmu dzielącego Półwysep Koreański na dwa państwa: Koreańską Republikę Ludowo Demokratyczną (Koreę Północną) oraz Republikę Korei (Koreę Południową). Podpisany w 1953 roku rozejm trwa do dziś – jak dotąd nie podpisano traktatu pokojowego.

Wybuch wojny koreańskiej w czerwcu 1950 roku spowodował zmianę w postrzeganiu komunizmu przez opinię publiczną na Zachodzie, zwłaszcza w USA. Pojawiła się szansa na śledztwo ws. zbrodni katyńskiej wykorzystana przez lobbujących w tej sprawie m.in. Arthura Blis Lane’a, Juliusa Epsteina oraz przychylnych sprawie polskiej senatorów. W ten sposób w trakcie wojny koreańskiej, w 1951 roku dochodzi do powołania Specjalnego Komitetu Śledczego Kongresu Stanów Zjednoczonych do Zbadania Zbrodni Katyńskiej, tzw. „Komitetu Maddena”.

Na zdjęciu martwy amerykański jeniec wojenny leżący ze skrępowanymi rękami, zastrzelony strzałem w tył głowy przez chińskich lub koreańskich komunistów, Korea 1950
Amerykański jeniec wojenny zastrzelony strzałem w tył głowy przez chińskich lub koreańskich komunistów, Korea 1950. Zdjęcie z domeny publicznej rządu USA

Szczególnie drastyczną okolicznością wpływającą na opinie publiczną w USA były przypadki rozstrzeliwania amerykańskich jeńców wojennych przez komunistów. Największa i najbardziej znana tego typu zbrodnia miała miejsce 17 sierpnia 1950 na tzw. Wzgórzu 303 w okolicach Waegwan w Korei Południowej. Od kul północnokoreańskich ginęło tam 42 amerykańskich jeńców.  Sam fakt mordowania jeńców oraz sposób w jaki tego dokonywano – strzelanie w tył głowy do ludzi, którzy mieli ręce związane z tyłu – budził skojarzenie ze Zbrodnią Katyńską i wstrząsnął opinią publiczną w USA.

Skład komitetu tworzyli senatorowie z okręgów licznie zamieszkanych przez Polaków, ale w większości nie mający polskiego pochodzenia, co utrudniało deprecjonowanie prac komitetu przez ZSRR:

Ray J. Madden  (1892-1987) – amerykański polityk, kongresman ze stanu Indiana z ramienia Partii Demokratycznej – twórca komitetu

Zdjęcie portretowe Ray'a Jay'a Maddena
Ray Jay Madden

George A. Dondero (1883-1968) – kongresman ze stanu Michigan z ramienia Partii Republikańskiej

Daniel J. Flood (1903-1994) – kongresman ze stanu Pennsylvania z ramienia Partii Demokratycznej

J. Foster Furcolo (1911-1995) – kongresman ze stanu Massachusetts z ramienia Partii Demokratycznej

Thaddeus M. Machrowicz (1899-1970) – kongresman ze stanu Michigan z ramienia Partii Demokratycznej

Alvin E. O’Konski (1904-1987) – kongresman ze stanu Wisconsin z ramienia Partii Republikańskiej

Timothy p. Sheehan (1909-2000) – kongresman ze stanu Illinois z ramienia Partii Republikańskiej

Ważniejsi współpracownicy:

John Mitchell – Główny Doradca,

Lucile S. Biebighauser – Sekretarz.

Roman C. Pucinski (1919-2002) – Główny Śledczy, dobrze znał język polski i służył również jako tłumacz, w późniejszym okresie wieloletni kongresmen z Chicago z ramienia Partii Demokratycznej, uważany za przywódcę chicagowskiej Polonii i reprezentanta jej interesów w Kongresie.

Portret: Roman Pucinski, główny śledczy Komitetu Maddena, później kongresman z ramienia Partii Demokratycznej

Arthur Bliss –Lane (1894-1956)

Portret Arthura Bliss-Lane'a ambasadora USA w Polsce w latach 1945-1947. Zdjęcie z domeny publicznej rządu USA.
Arthur Bliss-Lane ambasador USA w Polsce 1945-1947. Zdjęcie z domeny publicznej rządu USA.

Amerykański polityk, w latach 1945-1947 ambasador USA w Warszawie. Po sfałszowanych wyborach do Sejmu w 1947 roku na własny wniosek zrezygnował ze stanowiska i z pracy w dyplomacji. Niedługo potem opublikował książkę I saw Poland betrayed (Widziałem Polskę zdradzoną) odsłaniającą kulisy oddania Polski Sowietom przez aliantów Zachodnich. Jego wpływy polityczne miały wielkie znaczenie dla nagłośnienia sprawy katyńskiej w USA.  Wraz z dziennikarzem Juliusem Epsteinem założył obywatelski Komitet ds. Zbadania Mordu Katyńskiego, miał udział w  powołaniu Specjalnego Komitetu Śledczego Kongresu Stanów Zjednoczonych do Zbadania Zbrodni Katyńskiej, tzw. „Komitetu Maddena” w 1951 roku.

Julius Epstein (1901-1975)

Amerykański dziennikarz, współtwórca społecznego Komitetu ds. Zbadania Mordu Katyńskiego. To on swoimi odważnymi artykułami wniósł sprawę Katynia do amerykańskiej debaty publicznej w czasie, kiedy rząd USA nie tylko nie był zainteresowany wyjaśnianiem okoliczności Zbrodni Katyńskiej, ale wręcz podejmował działania, by o tej sprawie nie mówić utajniając dokumenty, a nawet wprowadzając elementy cenzury (wypowiedź J. Czapskiego dla Głosu Ameryki w 1950 roku). Co ciekawe Epstein był dziennikarzem pochodzenia żydowskiego pochodzącym z Wiednia, zamieszkałym w Niemczech, które opuścił po objęciu władzy przez Hitlera wyjechał najpierw do Czechosłowacji, potem do USA. W czasie wojny Epstein pracował dla OWI (Office of War Information), instytucji wprowadzającej wojenną cenzurę informacji. Prawdopodobnie wtedy dowiedział się szczegółów o sprawie katyńskiej. Po wojnie podejmował działania, by ją nagłośnić. W 1949 udało mu się opublikować dwa obszerne materiały w New York Herald Tribune wskazujące winę Sowietów i wzywające do wszczęcia międzynarodowego śledztwa pod egidą ONZ. W tym samym roku założył wraz z Arthurem Bliss Lane’m obywatelski Komitet ds. Zbadania Mordu Katyńskiego, który rozwiązał się po odniesieniu sukcesu, jakim było niewątpliwie powołanie Specjalnego Komitetu Śledczego Kongresu Stanów Zjednoczonych do Zbadania Zbrodni Katyńskiej, tzw. „Komitetu Maddena” w 1951 roku.

 

„Komisja Katyńska Izby Reprezentantów rozpoczęła działalność znacznie szybciej i sprawniej aniżeli się tego spodziewano – tym zdaniem 17 października l951 roku swoją depeszę z Waszyngtonu rozpoczyna korespondent londyńskiego „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”.

Natychmiast po zorganizowaniu się i przydzieleniu jej lokalu na biura Komisja przesłuchała pierwszego świadka, ppłk. Donalda B. Stewarta, oficera służby stałej armii amerykańskiej, jednego z trzech oficerów alianckich, których Niemcy posłali do Katynia wkrótce po otwarciu grobów, w 1943 roku.

Zeznania ppłk. Stewarta trwały grubo ponad dwie godziny i odznaczały się niezmiernie precyzyjnym i ostrożnym formułowaniem wrażeń, jakie odniósł on oraz wniosków, do jakich doszedł, zostały nie tylko w całości zastenografowane, ale również nagrane na taśmę radiową, tak, że mogą być w każdej chwili reprodukowane. Zważywszy, co się stało z „zaginionym” raportem towarzysza podróży ppłk. Stewarta do Katynia – ppłk. Van Vlieta, przygotowania techniczne, zmierzające do utrwalenie zeznań złożonych przed Komisja wydają się być całkowicie zrozumiałe…

Korespondent „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” nie wraca już do niefortunnego i wykpionego przesłuchania zakapturzonego „Johna Doe”. Komisja jest coraz lepiej przygotowana do zadawania pytań i ma za sobą pierwsze sukcesy. Ustaliła np. że w wywiadzie armii amerykańskiej istniała grupa pro-sowieckich pracowników cywilnych i wojskowych, znajdujących wytłumaczenie dla prawie wszystkiego, co robił Związek Radziecki, wie o niewykorzystaniu dostępnych informacji o masakrze katyńskiej i cenzurowaniu audycji „Głosu Ameryki”.I nie dała się nabrać na zeznania, że konsekwencją dostępności w roku l943 informacji o zbrodni w Katyniu byłoby osłabienie zaangażowania Amerykanów polskiego pochodzenia w walkę po stronie aliantów…

Po przesłuchaniu 15 świadków w Waszyngtonie i Chicago Komisja pojawia się w Wielkiej Brytanii, gdzie – co ustalono wcześniej – czeka na przesłuchanie bardzo duża grupa Polaków.

„Komisja kongresu – informuje „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” 17 kwietnia 1952 roku – pracuje w Londynie w prawie pełnym składzie, z wyjątkiem tylko dwóch członków, którzy nie mogli przybyć z Ameryki. Przesłuchiwanie świadków odbywa się w jednym z hoteli londyńskich lecz przy drzwiach zamkniętych, gdyż pomimo usilnych zabiegów komisja nie zdołała uzyskać zgody, aby przesłuchiwano tak, jak w Stanach zjednoczonych i tak jak w przyszłym tygodniu we Frankfurcie odbyły się publicznie, z udziałem prasy […]

Od świadków, którzy zeznawali w pierwszym dniu przesłuchań londyńskich sprawozdawca „Dziennika” uzyskał obraz prac. Komisja obraduje w niewielkim pokoju. Naprzeciw stołu, przy którym zasiada pięciu członków Kongresu: Machrowicz, Madden, Flood, Dondero i O’Konski, stoi stolik świadka, przy którym siedzi prowadzący dochodzenie i działający w roli tłumacza p. Pucinski.

Sprowadzeni z USA stenografowie protokołują zeznania, po czym wieczorem świadkowie podpisują w konsulacie amerykańskim te protokoły.

Świadkowie na wstępie składają przysięgę, a gdy kończą swoje zeznanie przewodniczący Madden zadaje im pytanie, czy obiecywano im jakiekolwiek wynagrodzenie za składanie zeznań. Uprzednio jeszcze przewodniczący pyta świadka, czy na podstawie wszystkich swoich doświadczeń może sformułować opinię co do tego, kto jest sprawcą zbrodni. Nietrudno się domyślić, jaka odpowiedź pada na to pytanie. W trakcie zeznań członkowie komisji zadają bardzo liczne pytania.

Członkowie komisji bardzo skrupulatnie przestrzegają zasady niepodawania nazwisk ani nawet danych osobistych, które by mogły dopomóc komunistom w zidentyfikowaniu świadków, o ile ci ze względów rodzinnych pragną pozostać anonimowi..”

Przeczytaj:

Goetel  Ferdynand, Czasy wojny , Gdańsk 1990.

Jażborowska Inessa, Jabłokow Anatolij, Zoria Jurij, Katyń. Zbrodnia chroniona tajemnicą państwową, Warszawa 1998.

Krzyżanowski Jerzy, Katyń w literaturze. Międzynarodowa antologia poezji, dramatu i prozy, Lublin 1995.

Łojek Bożena, Mikke Stanisław, Sawicki Zdzisław, Trznadel Jacek, Muzeum Katyńskie w Warszawie,Warszawa 2001.

Pieńkowski Tadeusz, Droga polskich żołnierzy do Katynia, Miednoje  Piaichatek i…, Warszawa 2000.

Zawodny Janusz K., Katyń, Paryż 1989.

Po czterech dniach przesłuchań w Londynie Komisja ma nagrane i spisane zeznania 32 świadków. Oprócz Ferdynanda Goetla wysłuchano oficerów Armii Krajowej, wśród nich komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego – „Bora” i zanotowano zeznania por. Lewszeckiego, który spotkawszy w obozie jenieckim syna Stalina – Jakuba Dżugaszwili dowiedział się od niego, że jeńców „trzeba było zabić jako polskich inteligentów, ale stało się to humanitarnie, bez tortur..” Ze stolicy Wielkiej Brytanii Komisja wyjeżdża z ważnym dowodem rzeczowym: kawałkiem sznura, którym w Katyniu oprawcy wiązali ręce prowadzonym na śmierć ofiarom. Miał ten sznur w Wielkiej Brytanii por. R., w czasie wojny wyciągnięty z oflagu i zawieziony do lasu katyńskiego w grupie alianckich oficerów.

Wśród dokumentów nie ma zeznania Winstona Churchilla, który konsekwentnie odmawia zabrania głosu na temat zbrodni katyńskiej. Na wywiad lub jakieś oświadczenie próbowano b. brytyjskiego premiera namówić już w lutym 1952 roku. Dostał list od znanego amerykańskiego dziennikarza J. Epsteina, b. sekretarza komitetu dla zbadania mordu katyńskiego. Churchillowi nie chciało się nawet odpowiedzieć.

„Polecono nam – odpisał Epsteinowi sekretarz ambasady brytyjskiej w Waszyngtonie – potwierdzić odbiór Pańskiego listu z dnia 22 stycznia do premiera w sprawie mordu katyńskiego. P. Churchill nie pragnie złożyć oświadczenia na ten temat, ale polecił nam podziękować Panu za Pański list.”

Aby podkreślić, że Churchill mógłby być ważnym świadkiem Epstein przytacza fragment tajnego memorandum, w którym jako premier brytyjskiego rządu pisał do ministra spraw zagranicznych, Anthonyego Edena:

„Sądzę, że sir Owen O’Maley (wówczas ambasador przy Rządzie RP w Londynie ) powinien otrzymać b. poufne zlecenie wyrażenia opinii o śledztwie w sprawie Katynia. W jaki sposób argument w sprawie rośnięcia brzóz na grobach zgadza się z tą nowa opowieścią? Czy ktoś widział te brzozy?”

Epstein wyjaśnia, że w Katyniu na grobach ofiar posadzono nie brzozy, ale sosny i ich wiek starali się ustalić eksperci z międzynarodowej komisji lekarskiej.

13 marca 1952 roku przed Komisją Katyńską, tego dnia przesłuchująca świadków w Chicago staje doktor Edward Lucas Miloslavić, który w latach wojny był profesorem medycyny sądowej i kryminalistyki na Uniwersytecie w Zagrzebiu (Chorwacja). W kwietniu 1943 roku zgodził się uczestniczyć w badaniach, prowadzonych przez Międzynarodową Komisję Lekarską w Katyniu. Jego podpis – obok nazwisk 11 pozostałych ekspertów – znaleźć można na ostatniej stronie protokołu, podpisanego po zakończeniu pracy i ustaleniu wspólnego stanowiska, co daty śmierci ekshumowanych polskich jeńców wojennych. Profesor Miloslavić jest pierwszym z ekspertów, którzy odpowiadają na pytania amerykańskiej Komisji Katyńskiej.

Ostatnia strona protokołu, podpisanego przez wszystkich profesorów

z Międzynarodowej Komisji Lekarskiej, którzy byli w Katyniu w kwietniu 1943 roku.

 

„Ciała leżały jedno na drugim, twarzami w dół – mówi profesor Miloslavić. – Były blisko siebie, niczym nie oddzielone. Wszystkie zwłoki były w mundurach polskich oficerów – była to odzież zimowa: bielizna i mundury, niektóre także w płaszczach. Głowy pochylone były ku dołowi. Jedno ciało [ ułożone] tak, następne tak, i kolejne tak [ pokazując ]. To była szerokość grobu. Potem 12 warstw w dół, a potem [ trzeba ] to przemnożyć przez długość. Nie pamiętam, ile ciał mieściło się na długość. W każdym razie, podczas badań i pomiarów nikt mną nie kierował, ani mi nie doradzał, sam wiedziałem, co robić

Naliczyłem mniej więcej 2870, w przybliżeniu, trochę mniej niż 3000 oficerów. Byli zlepieni razem przez gnijące płyny ustrojowe, rozkładające się płyny, które zaczęły przenikać i przesączać każde martwe, leżące tam ciało. To była zbita masa; widać w niej było tylko czaszki, które można było rozpoznać, i to, że byli to ludzie […]

Odkopany dół śmierci z ciałami ofiar Zdjęcie wykonane w czasie ekshumacji w Katyniu w 1943 roku

Zwłoki polskich jeńców w „dołach śmierci”. Fotografia z kwietnia 1943 roku.

 

Potem wchodziłem do grobów i sprawdzałem, które z ciał dostarcza nam najlepszych informacji, jakich mogą udzielić zwłoki. Z pomocą dwóch rosyjskich chłopów wybierałem ciało, które oni, powoli i ostrożnie – co zabierało im blisko godzinę – oddzielali i wydobywali z grobu. Badałem je bardzo dokładnie, chcąc dowiedzieć się paru najważniejszych rzeczy. Po pierwsze, co było przyczyną zgonu. Po drugie, jak długo była dana osoba pogrzebana. Po trzecie, kto to był ?”

Badając ciało, odkryłem ranę postrzałową na linii, dzielącej kark i głowę. Większość ciał miała tylko jeden postrzał, wchodzący tędy [ wskazując palcem , a wychodzący tędy, u nasady nosa, co oznacza, że głowa była pochylona. Strzelano z taką precyzją, że niszczono całkowicie rdzeń kręgowy […]*

 

Edward Lucas Miloslavić
———–

Cyt.za „Katyń w dokumentach kongresu USA” Pelplin-Warszawa – Londyn 2003.

Dr Ferenc Orsos, w 1943 roku profesor medycyny sądowej, dziekan wydziału Medycyny Sądowej na Uniwersytecie w Budapeszcie i dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Budapeszcie jest kolejnym ekspertem, którego nazwisko znalazło się w protokole Międzynarodowej Komisji Lekarskiej. Do udziału w badaniach w Katyniu został poproszony przez węgierskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych

25 kwietnia l952 roku Komisja Katyńska przesłuchuje go we Frankfurcie nad Menem.

Dr Orsos:

„Wszystko, co widzieliśmy w Katyniu, znalazło się w naszym protokole po bardzo dokładnej i wnikliwej dyskusji miedzy nami. Ostrzeżono nas, że jeżeli opowiadać będziemy o rzeczach, które widzieliśmy, podważymy naukowe znaczenie naszego protokołu i możemy stać się elementem propagandy.

Pan Flood : Doktorze, czy widział Pan zwłoki w grobach ?

Dr Orsos: Tak, widziałem. Oczywiście, że widziałem.

Flood: Czy dokonywał Pan oględzin z autopsji jakichś zwłok ?

Orsos : Tak, dokonywałem.

Flood: Czy doszedł Pan do jakichś wniosków o przyczynie śmierci ?

Orsos: Tak, doszedłem przyczyny i to może Pan znaleźć w protokole.

Flood: Czy przyczyną śmierci którychś zwłok, lub jakichkolwiek zwłok z tej grupy, którą Pan przebadał, była rana postrzałowa głowy ?

Orsos: Zostało to szczegółowo stwierdzono w protokole.

Flood: Czy miał pan okazję zaobserwować, czy rany postrzałowe – jeśli były przyczyną śmierci, jak stwierdzono to w protokole – [ powstały po strzałach ] oddanych z bezpośredniej odległości od czaszki ?

Orsos: Protokół właśnie stwierdza odległość w calach względnie w centymetrach.

Flood: Czy zwrócił pan uwagę, Doktorze, że odnalezione w grobach ciała ubrane były w mundury polskich oficerów?

Orsos: To także jest wyjaśnione szczegółowo w protokole.

Flood: A czy pan, doktorze, rozmawiał z jakimiś Rosjanami zamieszkałymi w tym rejonie, jak widać to na zdjęciach i jak wskazano w protokole ?

Orsos: Tak, rozmawiałem.

Flood: I czy widział Pan, Doktorze, na niektórych zwłokach, że ręce były związane z tyłu w jakiś sposób ?

Orsos: To także zaznaczono w protokole.

Flood: Czy widział pan, Doktorze, że niektóre zwłoki miały na sobie płaszcze czy peleryny, lub coś, co można by opisać jako odzież zimową ?

Profesor Ferenc Orsos (w kapeluszu) w czasie ekshumacji w 1943 roku w Katyniu.

 

Orsos: Dokładnie badaliśmy te sprawy w szczegółach i znalazły się one w protokole.

Flood: Czy widział pan, Doktorze, przy niektórych zwłokach wyjmowanych z grobów, w ich okolicy, dokumenty i rzeczy osobiste zmarłych oficerów ?

Orsos: Tak.

Flood: Czy pan, doktorze, w obecności towarzyszących panu naukowców, opisał im, używając jako przykładu otwartą przez pana czaszkę, pewna teorię o zwapnieniu masy mózgowej ?

Orsos: To nie były teorie, to były rezultaty doświadczeń z ponad 5o. letniego okresu[…] Chciałbym jednak coś dodać. Dyskutowaliśmy wszystkie te sprawy przez całe popołudnie w szczegółach po zakończeniu oględzin zwłok. Spisałem każdą uwagę czyniona przez członków komisji. Później podyktowałem część medyczną do protokołu. Skończyliśmy o 3 nad ranem. Potem poszliśmy do jadalni. niektórzy koledzy poszli spać.[…]

Flood: Doktorze, czy czytał pan protokół i czy pan go podpisał ?

Orsos: Tak, czytałem i podpisałem.

Flood: Czy podpisałby go pan dzisiaj i o tej treści ?

Orsos: Tak, podpisałbym.

 

Tłumaczenie:

Andrzej Kostrzewski

 

==========

Fragmenty protokołu za pracą Louisa Fitzgibbona „Unpitied and Unknown. Katyn….Bologoye…, Dergachi”’. Londyn 1975. W tłumaczeniu zrezygnowano z powtarzania słów „Pan” i „Dr” przed nazwiskami świadka i przesłuchującego.

Spośród tajemniczych zdarzeń, które miały miejsce podczas prac Komitetu Maddena na pierwszy plan wysuwa się przesłuchanie świadka przedstawiającego się jako Polak „Mr. Doe” i – jakoby w obawie o własne życie – występującego w przebraniu – w białym kapturze z wyciętymi otworami na oczy. W czasie przesłuchania przedstawił on zupełnie nieprawdopodobną i pełną sprzeczności relację obciążającą za zbrodnię Rosjan. Propaganda komunistyczna nazwała go hitlerowskim agentem chcąc ośmieszyć i zdeprecjonować próby oskarżania o Zbrodnię Katyńską ZSRR. Prawdopodobnie była to intryga radzieckiego wywiadu.

Okładka czasopisma "Szpilki" z 18.03.1952 roku - świadek w kapturze przedstawiony jako hitlerowski prowokator
Okładka czasopisma „Szpilki” z 18.03.1952 roku – świadek w kapturze przedstawiony jako hitlerowski prowokator

Do dziś nie znamy odpowiedzi na pytanie, kto wówczas w Waszyngtonie wymyślił tego zamaskowanego świadka w kapturze, na którego natychmiast skierowały się obiektywy aparatów fotograficznych i kamer filmowych. Przedstawiony jako „Mister Doe” Polak przez kilka godzin odpowiadał na pytania: Raya J. Maddena, Thaddeusa M. Machrowicza, Fostera Furcolo, Georga A. Dondero, Daniela J. Flooda oraz współpracujących z nimi – a znających język polski – doradców: Romana C. Pucińskiego i Johna J. Mitchella.

„Mister Doe” przedstawił się Komisji jako żołnierz Armii Polskiej, wzięty do niewoli przez wojska sowieckie w dniu 17 września l939 roku i następnie razem z 35.000 – 40.000 jeńców osadzono go w Pawliszczew Borze. Twierdził, że z tego obozu, razem z dwoma kolegami, udało mu się wydostać ok. 20 października 1940 roku. Wśród uciekających był katolicki ksiądz, wcześniej powiadomiony przez jednego z oficerów NKWD, że wzięci od niewoli polscy jeńcy „ nie będą już długo chodzili po ziemi..”. To enkawudzista – zdaniem świadka „Doe” zasugerował księdzu ucieczkę. Pewnego dnia uciekinierzy trafili do lasu w „miejscu nazwanym KATYŃ” i tam wdrapali się tam na drzewo, po informacji od przypadkowo spotkanego pastucha, że „gdzieś tutaj mordują polskich oficerów…”

Z nie publikowanego nigdy dotąd w języku polskim stenogramu przesłuchania pierwszego z zakapturzonych świadków – bo było ich później jeszcze trzech – warto wybrać kilka fragmentów:

Machrowicz: Panie Mitchell, czy mógłby Pan spytać świadka, jakiego typu to był las?

Doe (przez tłumacza) To był las mieszany. Były tam drzewa iglaste, brzozy, dęby i różne inne, było tam też trochę młodych drzewek.

Dondero: Pozwólmy świadkowi wypowiedzieć się, jakie były jego dalsze działania.

Doe: Ja nie miałem zegarka, za to miał go ksiądz. Około godziny 10 w nocy ścieżka została znacznie oświetlona.

Mitchell: Gdzie panowie wtedy byli?

Doe: Byliśmy na drzewie.

Mitchell: Jak panowie znaleźli się na drzewie?

Doe: Zobaczyliśmy otwarty dół, przyszło nam do głowy, że to może być grób, a miejsce, w którym jesteśmy, jest tym którego szukamy. Postanowiliśmy więc wspiąć się na drzewo i poczekać.

Dondero: Jak duży był ten rów?

Doe: Nie jestem w stanie dokładnie oszacować. Mógł być mniej więcej tak duży jak to pomieszczenie.

Machrowicz: Czy po bokach tego rowu znajdowały się kopce wybranej ziemi ?

Doe: Tak, widzieliśmy ziemię dookoła rowu.

Machrowicz: Czy świadek pamięta, jak daleko panowie znajdowali się od tamtego miejsca?

Doe: Około 120 metrów.

Machrowicz: Dlaczego panowie nie podeszli nieco bliżej?

Doe: Nie mogliśmy. Baliśmy się, że możemy zostać zobaczeni, bo tam była polana. Dół znajdował się na tej polanie i baliśmy, że będziemy wykryci.

Przewodniczący Madden: Jaki to był rodzaj drzewa?

Doe: Było ciemno, więc nie potrafię powiedzieć dokładnie. Drzewo było grube i miało potężną korę, w pęknięcia której można było włożyć rękę.

Mitchell: Czy wszyscy panowie znajdowali się na jednym drzewie?

Doe: Tak, wszyscy byliśmy na jednym drzewie. Jeden siedział na gałęzi trochę poniżej nas.

Dondero: Niech świadek powie, kto był trzecią osobą ? Wiemy już, że był z nim ksiądz, ale kto był tym trzecim?

Machrowicz: Panie Przewodniczący, uważam, że nie powinniśmy ujawniać żadnych nazwisk. To może być niebezpieczne dla tych ludzi.

Mitchell: Niech świadek powie ogólnie, co widział tamtej nocy.

Doe: Zobaczyliśmy światła reflektorów na tej ścieżce i ludzi, oświetlonych od szyi w dół. Po 10 minutach zobaczyliśmy, że w naszym kierunku prowadzeni są dwaj polscy oficerowie. Byli przywiązani do siebie za ręce.

Mitchell: Ilu było rosyjskich oficerów?

Doe: Było ich czterech, ale nie byli oficerami, tylko rosyjskimi żołnierzami. Kiedy zbliżyli się do rowu, jedna dwójka chwyciła pierwszego, a druga – drugiego z oficerów i wykręcili im ręce na plecy.

Mitchell: Czy świadek mógłby zademonstrować przebieg wydarzeń?

[ Doe zademonstrował]

Pucinski: Według świadka kiedy dwóch z nich chwyciło więźnia za ręce i przytrzymało je z tyłu, wtedy jeden z rosyjskich żołnierzy podniósł jeńcowi podbródek, otworzył mu usta i wepchnął garść trocin do ust.

Mitchell: Czym skrępowano jeńców ?

Doe: Drutem.

Mitchell: Skąd świadek wie, że użyto drutu?

Doe: Ponieważ wiem, że inaczej wygląda wiązanie sznurem, a inaczej drutem.

Mitchell: Niech świadek zademonstruje komitetowi, jak to wyglądało, żeby wiadomo był, na czym oparł twierdzenie, że to był drut.

Doe: Jeżeli używa się sznura, wiąże się ręce inaczej, niż gdy używa się drutu. Za pomocą sznura trzeba na końcu okręcić ręce dwa razy, zaś drutem, tak jak widziałem, okręca się w ten sposób [pokazuje].

Mitchell: Czy świadek mógłby pokazać, w jaki sposób więźniowie byli rozstrzeliwani?

Przewodniczący Madden: Czy świadek widział jak strzelano do więźniów?

Doe: Tak, widziałem.

Flood: Wstrzymajmy się na chwilę. Panie Mitchell, mieliśmy dwóch polskich oficerów i czterech żołnierzy. W tym momencie pan przerwał i poprosił o demonstrację. Co się stało z tymi dwoma oficerami i co się zdarzyło potem?

Doe: Jeden został zastrzelony, zaś drugiego, który nie stawiał oporu, wepchnięto do grobu.[…]

Mitchell: Czy świadek mógłby podzielić się z komisją [ informacją], skąd pan czerpał przekonanie, że tamci ludzie byli Rosjanami?

Doe: Ponieważ umiem rozpoznać rosyjskiego żołnierza. Rosyjskiego żołnierza rozpoznaje się bardzo łatwo. A przez kilka wcześniejszych dni miałem okazję doskonale ich poznać.

Machrowicz: Ma pan na myśli kilka dni przed opisywanym incydentem?

Doe: Od momentu, kiedy zostałem schwytany i przez całą drogę do obozu.

Machrowicz W obozie, w którym świadek był więziony także widział sporo Rosjan?

Doe: Tak.

Flood: Myślę, że Polakowi wystarczy zobaczyć jednego Rosjanina, żeby móc rozpoznać wszystkich.

Furcolo: Zanim zbyt daleko odejdziemy od tematu, chciałbym zadać świadkowi kilka pytań: Zeznał pan, że do ust tych dwóch Polaków wepchnięto trociny. Chciałbym najpierw zapytać, czy jest pan pewny, że to były trociny, czy może coś, co wyglądało na trociny ? A także w jakim stopniu jest pan pewien, co to była za substancja i skąd pochodziła. Czy oni coś nosili?

Doe: Nie był to piasek, ani żaden proch. To były trociny.

Furcolo: Skąd pewność, że były to trociny?

Doe: Ponieważ często miałem okazję obrabiać drewno i potrafię rozpoznać trociny, gdy je widzę, poza tym teren był doskonale oświetlony.[…]

Machrowicz: Czy mogę zadać pytanie? Czy ciała znajdowały się już w grobie, kiedy panowie znaleźli się w tamtym miejscu?

Doe: Nie byliśmy w stanie nic zobaczyć. Widzieliśmy tylko ziemię dookoła rowu.[…]

Dondero: Panie Przewodniczący, wydaje mi się, że konsultant powinien powiedzieć komisji, jaki kaliber miała broń. Z dotychczasowych zeznań wynika, że ludzie ci byli zastrzeleni z małokalibrowego rewolweru, karabinu lub czegoś w tym rodzaju.

Mitchell: Panie Dondero, rzeczona broń ma w tym momencie służyć jedynie w celach demonstracyjnych. Nie jestem ekspertem od balistyki. Wątpię, czy taki ekspert znajduje się w tym pomieszczeniu. Broń służy temu, żebyśmy mogli zobaczyć, jak wyglądała technika strzelania.

Przewodniczący Madden: Proszę przystąpić do demonstracji.

Doe: Jak już wcześniej pokazałem, głowa więźnia była przechylana przez drugiego strażnika. Pierwszy z nich wykręcał więźniowi ręce w ten sposób [pokazuje] i okręcał dookoła drutem. Najpierw związali mu ręce, potem odchylili głowę i wepchnęli mu trociny do ust. Kiedy ofiara zaczęła przejawiać oznaki zasłabnięcia, wepchnęli ją do rowu. Drugiego z oficerów, który stawiał opór lub opierał się temu, co zrobiono jego koledze, strażnik przyłożył pistolet do głowy w ten sposób [pokazuje] i zastrzelił go. Następnie obrócił ciało i wepchnął je do rowu.

Mitchell: Ilu ludzi zostało zabitych w ten sposób?

Doe: Większa część [dokładne tłumaczenie –mniej więcej, większa połowatamtych ludzi została zastrzelona w ten sposób. Oficerowie, którzy byli słabsi lub osłabieni, lub ci, którzy zasłabli w wyniku duszenia trocinami byli natychmiast wrzucani do grobu.

Machrowicz: Podczas gdy pierwszych dwóch oficerów było eskortowanych do tego dołu lub grobu, a następnie zostali zastrzeleni bądź wepchnięci, gdzie znajdowali się pozostali?

Doe: Mniej więcej 5 metrów z tyłu.

Machrowicz: Czy był pan w stanie zobaczyć, ilu ich było wszystkich razem?

Doe: Było tam 200 ludzi, policzyliśmy ich.

Machrowicz: Czy światło padało na wszystkich dwustu?

Doe: Nie.

Machrowicz: W jaki sposób panowie stwierdzili, że było ich 200?

Doe: Kiedy przyprowadzali ich do rowu, a potem do niego wrzucali [ to ] mogliśmy ich policzyć.

Machrowicz: Wszyscy trzej?

Doe: Tak

Machrowicz: Czy panowie mieli w przybliżeniu te same wyniki?

Doe: Tak.

Machrowicz: Kiedy strzelano do dwóch oficerów, czy pozostali, którzy szli za nimi byli dławieni?

Doe: Dławieni byli dopiero, gdy przyprowadzono ich do rowu.

Machrowicz: Czy pojawiały się jakieś krzyki protestu?

Doe: Nie pozwolono im. Z każdej strony stali strażnicy, uzbrojeni w karabiny maszynowe.

Machrowicz: Czy pomimo rozkazu, nie zdarzyło się, aby ktoś krzyczał, protestował?

Doe: Można było niemal dokładnie usłyszeć jak krzyczą i jęczą.[…]

Machrowicz: Zadam teraz świadkowi pytanie, na którym zakończyliśmy. Jeżeli tamci dwaj oficerowie byli zabijani, a pozostali znajdowali się kilka metrów za nimi, naturalne jest, że pojawiały się jakieś krzyki protestu. Rozumiem, że świadek je słyszał. Czy to prawda?

Doe: Tak, to prawda.

Machrowicz: Co Rosjanie robili z oficerami, którzy byli zbyt głośno?

Doe: Rosyjski żołnierz podchodził, dźgał bronią i w ten sposób obezwładniał.

Machrowicz: Robili coś jeszcze?

Doe: Po czymś takim więźniowie uspokajali się.

Machrowicz: Teraz chciałbym znów zapytać o drzewo, na którym panowie siedzieli. To był listopad, prawda?

Doe: Początek listopada.

Machrowicz: Czy na ziemi leżał śnieg?

Doe: Nie, było tylko zimno i wilgotno.

Machrowicz: Więc było zimno. Na jakiego rodzaju drzewie panowie siedzieli?

Doe: Nie potrafię dokładnie powiedzieć, jakie to mogło być drzewo. Było grube i miało potężną korę, w której wyżłobienia mogliśmy wkładać palce.

Machrowicz: Czy na drzewie były liście?

Doe: To nie było martwe drzewo. Można było stwierdzić, że było to drzewo liściaste.

Machrowicz: Czy mogło to być drzewo z rodziny iglastych?

Doe: Nie mogę być tego pewien. Powtarzam jeszcze raz, to była noc. Kiedy chwyciłem korę tego drzewa, mogłem stwierdzić, że była szorstka rodzaj kory.

Machrowicz Jako rolnik, zdaje sobie świadek sprawę, że większość drzew jest naga w zimie, nieprawdaż?

Doe: Zgadza się.

Machrowicz: Więc jak to było z tym drzewem?

Pucinski: W jaki sposób świadek mógł w listopadzie znaleźć liście na drzewie?

Machrowicz: Czy ono miało liście?

Doe: Nie widzieliśmy żadnych liści.

Machrowicz: Więc co chroniło was przed światłem?

Doe: Na dębie o tej porze roku liście zwykle są żółte.

Machrowicz: Czy na tym drzewie były liście?

Doe: Na tym drzewie nie było liści.

Machrowicz: Więc co wam dawało ochronę przed światłem?

Doe: Na przeciwko nas były inne drzewa, które nas osłaniały. Były mniejsze, ich czubki znajdowały się na naszym poziomie.

Machrowicz: Czy podłoże było piaszczyste?

Doe: Wyglądało to raczej na glinę niż piasek.

Machrowicz: Niech świadek przypomni nam nazwę obozu, z którego panowie uciekli?

Doe:: Pawliszczew Bor, w okręgu smoleńskim.

Mitchell: Chciałbym teraz poświęcić kilka minut na przepytanie świadka, co się zdarzyło, gdy zastrzelono już wszystkich jeńców.

Doe: W ciągu dnia, gdy oprawcy mieli przerwę, zeszliśmy na ziemię i biegliśmy przez las, by jak najprędzej się z niego wydostać.

 

—–

* House of Representatives. Select Committee on the Katyn Forest Massacre: The Katyn Forest Massacre. Hearings before the Select Committee to Conduct an Investigation of the Fact, Evidence and Circumstances of the Katyn Forest Massacre, 82nd Cong. 1st and 2nd Sess., U.S Government Printing Office, Washington 1953. Tłumaczył Mateusz Zemla.

W opracowanych do druku fragmentach protokołu zrezygnowano z powtarzania słowa „Pan” przed każdym nazwiskiem oraz z informacji, że świadek odpowiadał po polsku i każde jego słowo tłumaczono zadającym pytania członkom

Anglojęzyczni jeńcy wojenni w trakcie wizyty podczas ekshumacji w Katyniu, maj 1943, domena publiczna
Anglojęzyczni jeńcy wojenni w trakcie wizyty podczas ekshumacji w Katyniu, maj 1943, domena publiczna

Anglojęzyczni świadkowie Katynia  – jeńcy wojenni z USA i Wielkiej Brytanii, których Niemcy przywieźli do Katynia w czasie ekshumacji w 1943 w celach propagandowych, jednak z nieznanych przyczyn ich wizyty nie wykorzystali propagandowo.

Jeńcy znaleźli się w Katyniu w maju 1943 roku. Spędzili w miejscu ekshumacji 2,5 godziny, mieli całkowitą swobodę poruszania się po terenie. Na podstawie wizyty jeńcy nabrali przekonania o tym, że polskich oficerów zamordowali Sowieci najpóźniej w kwietniu 1940 roku. Takie wnioski zawarli w  raportach złożonych w swoich armiach Brytyjczyk kapitan Stanley S.B. Gilder w 1944 roku i Amerykanin podpułkownik John H. Van Vliet Jr. w 1945 roku.

W tej grupie znaleźli się:

  • podpułkownik John H. Van Vliet Jr. (USA)
  • podpułkownik Frank P. Stevenson (Wielka Brytania)
  • kapitan Donald B. Stewart (USA)
  • kapitan Stanley S.B. Gilder (Wielka Brytania)
  • Frank Stroobant (cywil)
  • kilku szeregowych żołnierzy, nieznanych z nazwiska

czytaj więcej:

K. Piórkowska, Anglojęzyczni świadkowie Katynia, Warszawa 2012.

Portret: Pułkownik John Van Vliet w mundurze, lata pięćdziesiąte. źródło: oflag64altburgund.blogspot.com
Pułkownik John Van Vliet w mundurze, lata pięćdziesiąte. źródło: oflag64altburgund.blogspot.com

Pułkownik John H. Van Vliet (1914-2000), wtedy jeszcze w randze podpułkownika, był najwyższym stopniem oficerem amerykańskim, jakiego Niemcom udało się przywieźć w czerwcu 1943 roku do Katynia.

Van Vliet służył w Afryce Północnej i dostał się do niewoli niemieckiej podczas bitwy pod przełęczą Kasserine. Przez Włochy został skierowany do obozu jenieckiego w Rotenburgu nad Fuldą (Oflag IX A/Z), później przeniesiony do Oflagu 64 w Szubinie pod Bydgoszczą.

Gdy w kwietniu 1945 roku Niemcy opuścili obóz przed nacierającymi Rosjanami, Van Vliet ryzykując rewizję i możliwe aresztowanie przez Rosjan (posiadał zdjęcia, które Niemcy zrobili oficerom podczas wizyty w Katyniu) uciekł na rowerze w stronę najbliższych wojsk amerykańskich. Gdy udało mu się dostać przed oblicze gen. J. Lawtona Collinsa, z kilkoma przystankami po drodze został odesłany do Waszyngtonu.

W Waszyngtonie w siedzibie wywiadu wojskowego przygotował swój raport, znany jako „Raport Van Vlieta”, w którym jednoznacznie wskazywał na Sowietów jako sprawców zbrodni.  Raport niezwłocznie przedstawił gen. Claytonowi Bisselowi, szefowi wywiadu (G2). Gen. Bissel niezwłocznie utajnił raport nakazując Van Vlietowi milczenie na jego temat. Raport zaginął. Gen. Bissel był oskarżany o zniszczenie raportu oraz o celowe ukrycie dowodów sowieckiej zbrodni, ale nie przyznał się do tego. W zeznaniach przed Komitetem Maddena twierdził, że utajnił raport kierując się interesem Stanów Zjednoczonych, które potrzebowały pomocy Związku Radzieckiego w jak najszybszym zakończeniu wojny z Japonią.

W czasie wojny koreańskiej dowództwo amerykańskie zdało sobie sprawę ze znaczenia osoby Van Vlieta i wycofało go z frontu, aby przypadkiem nie dostał się w ręce komunistów. Od tej pory pełnił w wojsku funkcje logistyczne.

Po utworzeniu Komitetu Maddena i bezskutecznych poszukiwaniach jego raportu, odtworzył raport z pamięci i w kwietniu 1952 roku zeznawał przed Komitetem.

John H. Van Vliet zmarł w 2000 roku na Florydzie. W kwietniu 2015 roku został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Oficerskim Krzyżem Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej.

 

Portret: Stanisław_Swianiewicz w mundurze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, przed 1945. Źródło: Domena Publiczna, Centralne Archiwum Wojskowe

Stanisław Swianiewicz w mundurze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, przed 1945. Źródło: Domena Publiczna, Centralne Archiwum Wojskowe

Stanisław Swianiewicz (1899-1997) – profesor ekonomii, sowietolog, więzień obozu w Kozielsku. Uniknął śmierci w zbrodni katyńskiej, gdyż na stacji Gniezdowo został wycofany z transportu na miejsce straceń i wywieziony do Moskwy. Jako uczony zajmujący się na Uniwesytecie Stefana Batorego w Wilnie analizą sowieckiej gospodarki został skazany na osiem lat łagrów, a Sowieci wyłączyli go z kategorii amnestionowanych. Ostatecznie jednak wyszedł z ZSRR z Armią Andersa i pozostał w Wielkiej Brytanii. W 1952 roku w Londynie zeznawał przed Komitetem Maddena. Całe życie świadczył o prawdzie na temat Zbrodni Katyńskiej.  W 1976 roku opublikował swoją książkę W cieniu Katynia – wspomnienia czasów wojny, ale nade wszystko ważne świadectwo ocalałego, który uniknął śmierci w Zbrodni Katyńskiej. Rok przed publikacją książki  w 1975 roku w Londynie przeżył zamach na swoje życie. Po wojnie Polskę odwiedził tylko raz, w 1990 roku.

prof. Swianiewicz w Krakowie w 1990 roku. Źródło: „Biuletyn Katyński” nr 43/ 1998.

Zamach na prof. Swianiewicza – relacja córki, Bernadetty Szeglowskiej:

[…] Przez cały okres po II wojnie światowej Ojciec żyje w przekonaniu, że musi spłacić dług wobec zamordowanych w Katyniu towarzyszy broni. Nie opuszcza żadnej okazji, żeby o tym świadczyć, ale stale ma poczucie nie wypełnienia tej misji. Po nieudanej próbie zgłoszenia się w charakterze świadka w procesie norymberskim pojawia się nowa możliwość. W 1951 roku Kongres Stanów Zjednoczonych powołuje komisję do zbadania zbrodni katyńskiej. Po przesłuchaniu 81 świadków, w tym mojego Ojca, komisja wydała jednomyślne orzeczenie, że za zbrodnię odpowiadają Sowieci. USA zabrakło jednak odwagi, żeby sprawę przedstawić na forum Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Po 1951 roku w sprawie Katynia zalega cisza na ponad 20 lat.

W latach 1974-75 zawiązuje się Komitet, który chce ujawnić łamanie praw człowieka w Związku Radzieckim. Komitet powstaje na skutek doniesień o aresztowaniu wybitnego fizyka Andrieja Sacharowa, noblisty i znanego działacza. Powołano międzynarodową komisję, która miała przesłuchiwać świadków. Do komisji tej zaproszono Ojca, a Kongres Sacharowski odbył się w Kopenhadze w październiku l975 roku.

W połowie września l975 roku, a więc na miesiąc przed kongresem, w Londynie dokonano na Ojca zamachu. Wychodząc restauracji, w której jadł obiad, Ojciec zostaje uderzony silnie w głowę; ślad po uderzeniu pozostał do końca życia. Drobny staruszek na skutek uderzenia traci przytomność.

Po odzyskaniu świadomości, pierwsze słowa, jakie wypowiedział „Chwała Bogu, książkę już złożyłem u Giedroycia, mogę umierać ”.Prasa angielska i polska [ w Wielkiej Brytanii ] odnotowały to zdarzenie, komentując jednoznacznie jako zamach polityczny. Lekarze nie chcieli wypuścić Ojca ze szpitala, ale on wiedział dobrze, że w tej sytuacji musi być w Kopenhadze. To zdarzenie nadało osobie Swianiewicza pewien rozgłos…

Po zamachu zwołano konferencje prasową, którą zdominowała sprawa Katynia. Ojciec występował bez maski i innych zabezpieczeń. Na sali było prawie trzystu dziennikarzy. Konferencje transmitowano przez stacje telewizyjne Danii, Szwecji, Niemiec, Hlandii oraz szeroko nagłośniono w prasie i radio krajów Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych, a nawet Kanady.

Pisząc o tym w paryskiej „Kulturze” Ojciec sformułował dwa wnioski:

  1. Ukonstytuowanie się jakiegoś trybunału międzynarodowego, który po zbadaniu wszystkich zgromadzonych materiałów wydałby orzeczenie w tej sprawie, pozostawionej w zawieszeniu przez Trybunał w Norymberdze.
  2. Może się zdarzyć, że rząd sowiecki wobec wpłynięcia nowych materiałów zechce w pewnej chwili sam z własnej inicjatywy podjąć rewizję orzeczenia komisji, powołanej przez Stalina i ogłosić całą prawdę

Mój Ojciec miał rację, ale na przyznanie się Związku Radzieckiego trzeba było czekać 50 lat. […]

Bernadetta Szeglowska

————————-

Fragment pracy konkursowej Bernadetty Szeglowskiej z d. Swianiewicz (w) „Biuletyn Katyński” nr 43/ 1998.

Na zdjęciu: redakcja wileńskiego dziennika "Słowo", w latach trzydziestych. Pięciu mężczyzn w garniturach stoi w rzędzie. W środku Józef Mackiewicz. Zdjęcie z domeny publicznej
Redakcja wileńskiego dziennika „Słowo” w latach trzydziestych. W środku Józef Mackiewicz. Zdjęcie z domeny publicznej

Józef Mackiewicz (1902-1985)  – pochodzący z Wilna pisarz, młodszy brat Stanisława Cata-Mackiewicza. W 1943 roku na zaproszenie władz niemieckich wraz międzynarodową delegacją pojechał do Katynia w czasie ekshumacji polskich oficerów. Tak powstała jego słynna relacja z Katynia „Widziałem na własne oczy” opublikowana po raz pierwszy w wileńskim Gońcu Codziennym 3 czerwca 1943 roku. Szerzej sprawę katyńską opisał w książce „Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary” wydaną w różnych językach, m.in. po niemiecku i angielsku. Po wojnie wyjechał na Zachód, ostatecznie osiadł w Monachium. W Polsce był objęty cenzurą aż do 1989 roku. W PRL jego książki były popularne w drugim obiegu, drukowały je wydawnictwa podziemne.

Ferdynand Goetel 

Portret: Ferdynand_Goetel w 1936 roku, zdjęcie z domeny publicznej, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ferdynand Goetel w 1936 roku, zdjęcie z domeny publicznej, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Ferdynand Goetel (1890-1960) – pisarz, publicysta, dziennikarz, autor jednego z najważniejszych raportów na temat Katynia. Przed wojną m.in. redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”, we wrześniu 1939 roku pisał przemówienia dla prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Podobnie jak Mackiewicz, Goetel pojechał do Katynia na zaproszenie okupacyjnych władz niemieckich  podczas ekshumacji w 1943 roku. Po wojnie wyjechał do Londynu i pozostał w Wielkiej Brytanii. W Polsce był objęty cenzurą aż do 1989 roku. Jego szczątki sprowadzono do Polski i pochowano w Zakopanem. Rodzina Goetlów była blisko związana z polskimi górami. Brat pisarza, Walery Goetel był znanym geologiem, paleontologiem i badaczem Tatr. Jest patronem schroniska górskiego PTTK na hali Ornak.

Ferdynand Goetel nie zamierza być anonimowym świadkiem, chociaż mógłby się obawiać zemsty władz komunistycznych na pozostawionej w Polsce żonie i dwójce dzieci. O zbrodni pisał w konspiracyjnie wydawanym w czasie okupacji piśmie „Nurt”, a nawet w raporcie, w postaci listu otwartego w kwietniu l943 roku dostarczonym władzom Polskiego Państwa Podziemnego, kierownictwu Polskiego Czerwonego Krzyża, z oficjalnym odpisem dla niemieckiej administracji dystryktu warszawskiego Generalnego Gubernatorstwa. Uważa, że jego obowiązkiem jak pisarza jest uczciwe i obiektywne informowanie o wszystkim, co zapamiętał z wyjazdu na teren ekshumacji w lesie katyńskim. Zgłosił natychmiast swoje nazwisko, gdy ustalano listę świadków, zdecydowanych zeznawać, gdy tyko amerykańscy kongresmani pojawia się w stolicy Wielkiej Brytanii.

Kongresmani z Komisji Katyńskiej indagują pisarza 17 kwietnia, już w pierwszym dniu prowadzonych w Londynie przesłuchań. Najpierw zadaje pytania George A. Dondero, a po nim Thaddeus M. Machrowicz.

Machrowicz: Czy znalazł pan coś w grobach, co chciałby pan pokazać jako dowód o specjalnym znaczeniu?

Goetel: W grobach specjalny dowód? Może gazety ?

Machrowicz: Co pan nam może powiedzieć o gazetach, znalezionych w grobach?

Goetel: Były rozproszone, było ich kilkanaście.

Machrowicz: Gdzie leżały?

Goetel: W ziemi, na tym samym poziomie, co polskie pieniądze, polskie złote, leżały gazety.

Machrowicz: Coś więcej o tych gazetach?

Goetel: W większości były to rosyjskie gazety…

Machrowicz: Z jaką datą?

Goetel: Tylko z datą przed kwietniem 1940.

Machrowicz: Którego roku?

Goetel: Sprzed 1940, kwietnia 1940.

Machrowicz: Czy wszystkie gazety, które pan widział, były datowane nie później niż kwiecień l940 ?

Goetel: Tak.[…]

Machrowicz: Rozpoznał pan zwłoki znajomych?

Goetel: Tylko jedne.

Machrowicz: Generała Bohaterewicza ?

Goetel: Tak, generała Bohaterewicza.

Machrowicz: Rozpoznał go pan?

Goetel: Tak, ponieważ miał wąsy, bokobrody i charakterystyczny kształt twarzy. To był on.

Machrowicz: a co ze zwłokami generała Smorawińskiego? Znalazł je pan?

Goetel: Tak, widziałem je, ale nie mogłem ich rozpoznać

Machrowicz: Skąd pan wiedział, że to były zwłoki generała Smorawińskiego?

Goetel: Ponieważ powiedziano mi, że tak były zarejestrowane zwłoki, bo takie znaleziono przy nich dokumenty.

Machrowicz: I na podstawie munduru?

Goetel: Tak.

Machrowicz: I naramienników?

Goetel: Tak.

Machrowicz: Czy opierając się na tym, co znalazł, wywnioskował pan, kiedy egzekucje miały miejsce?

Goetel: Kilka lat wcześniej.

Machrowicz: I kto, pana zdaniem, był odpowiedzialny za egzekucje?

Goetel: Rosjanie.”

 

* Cyt. za „Katyń w dokumentach Kongresu USA”, Pelplin – Warszawa – Londyn 2003.

Zarówno Józef Mackiewicz, jak i Ferdynand Goetel byli cennymi świadkami Komitetu Maddena. Ich przesłuchanie miało miejsce w Londynie w kwietniu 1952 roku. Wśród przesłuchanych wtedy Polaków byli też m.in.

  • gen. Tadeusz Bór-Komorowski,
  • generał Władysław Anders.

 

Po wysłuchaniu świadków we Frankfurcie, Berlinie, Neapolu i Waszyngtonie, w połowie czerwca 1952 roku Komisja dysponuje zapisanymi i nagranymi zeznaniami 81 osób, a dostała również ponad 100 oświadczeń od świadków, którzy nie mogli stawić się osobiście. Do akt trafiły zeznania ponad 200 osób, ocenione jako materiał pomocniczy, a więc w sumie jest to ogromny materiał, pozwalający na wniesienie skargi przed Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, skargi przeciwko Związkowi Socjalistycznych Republik Sowieckich o popełnienie zbrodni, która była pogwałceniem praw uznawanych przez wszystkie cywilizowane narody”.

„Sowieci udowodnili przez swoją wysoce zorganizowaną maszynę propagandową, że obawiają się, byli ludzie za żelazną kurtyną nie poznali prawdy o Katyniu – można przeczytać w raporcie końcowym. – Dowodzi tego ich reakcja na działania naszej Komisji i ogrom miejsca w gazetach oraz czasu radiowego, poświęconych potępianiu pracy Komisji[…] Także prowadzona przez Sowietów ogólnoświatowa kampania oszczerstw wymierzonych w Komisję jest pomyślana jako kolejna próba, mająca na celu zablokowanie śledztwa. Jest wśród końcowych wniosków propozycja ustanowienia międzynarodowego trybunału w celu zbadania popełnianych z premedytacją zbrodni, bez względu na miejsce, gdzie zostały popełnione. I postulat, skierowany do ONZ, z komentarzem, że „dopóki Organizacja Narodów Zjednoczonych nie ujawni, że „Katynizm” „ jest precyzyjnym, szatańskim planem totalitarnego podboju świata, dopóty nie wypełni swoich obowiązków wobec świata” *

———-

* Cyt. za „Katyń w dokumentach Kongresu USA”, Pelplin – Warszawa – Londyn 2003.