Czarno-białe zdjęcie ślubne, kobieta w welonie i mężczyzna w garniturze.

Realizacja obowiązku patriotycznego w czasie ekstremalnego zagrożenia.

Pochodziła z rodziny zesłańców styczniowych. Przyszła na świat w Omsku, po odzyskaniu niepodległości przez Polskę wraz z rodziną przybyła do Polski. W bardzo młodym wieku wyszła za mąż, za starszego o 7 lat Czesława Centkowskiego, funkcjonariusza Policji Państwowej.

Wiktoria i Czesław Centkowscy, Muzeum Katyńskie

Rodzina przez lata mieszkała w Warszawie, gdzie Czesław pełnił służbę, ostatnio od września 1939 r. – w Urzędzie Śledczym. Wiktoria nie pracowała zawodowo, zajmowała się domem i wychowaniem dzieci, którym przekazywała wyniesione z domu rodzinnego tradycje patriotyczne. Jednocześnie, ogromną wagę przywiązywała do budowania więzi rodzinnych. Kiedy we wrześniu 1939 r. post. Czesław Centkowski został zmobilizowany do eskorty kolumny pojazdów Naczelnego Wodza Marszałka Edwarda Rydza Śmigłego, nie zgodziła się na ewakuację na wschód, dobrze wiedząc, że wiara w zachowanie neutralności przez wschodniego sąsiada Rzeczypospolitej jest ułudą. Nie chciała opuszczać stolicy z córką i półmiesięcznym synkiem Jackiem, nawet jeśli należało się liczyć z oblężeniem stolicy przez Niemców i towarzyszącemu temu zagrożeniu dla ludności cywilnej. Miała przekonanie, graniczące z pewnością, że mąż wykona zadanie i powróci do niej i rodziny. Wiedziała, że nie zgodzi się na ewakuację do Rumunii, nie opuści jej i dzieci.

Czesław Centkowski, Muzeum Katyńskie

O jego aresztowaniu w Brześciu i późniejszym pobycie w obozie ostaszkowskim dowiedziała się od jednego z jego znajomych, który zwolniony z obozu przejściowego, informował o losie swych kolegów ich rodziny. Świadomość, że mąż przebywa w sowieckiej niewoli nie napawała Wiktorię optymizmem. Liczyła się z tym, że może zostać zesłany w głąb ZSRR, do obozu pracy a jego powrót będzie możliwy dopiero po wojnie. Z trudnością przyjęła obowiązki związane z utrzymaniem rodziny, zwłaszcza, że musiała zapewnić opiekę niemowlęciu i starszej córce Jadwidze. Ciosem dla Wiktorii było deportowanie 14-letniej Jadwigi na roboty przymusowe w kwietniu 1940 r., kiedy jej mąż został zamordowany w Twerze. Córka na robotach była w gospodarstwie rolnym w Skwarach, gdzie przebywała do września 1942 r..
W czasie powstania warszawskiego Wiktoria wraz z dziećmi przebywała w Warszawie, doświadczając wraz z innymi cywilami ogromu cierpień związanych z tłumieniem powstania przez Niemców. Widząc ofiarność i poświęcenie powstańców, nie wahała się ani chwili, by zgłosić się do pomocy przy opatrywaniu rannych. Pomagała do końca powstania, zostawiając Jacusia pod opieką innych kobiet w piwnicach warszawskich kamienic. Uważała, że w tak ekstremalnej sytuacji, w jakiej się znalazła, nie mając żadnego wpływu na bezpieczeństwo swoje i syna, nie mogła postąpić inaczej – przynajmniej tak mogła pomóc walczącym o wolność. Zawsze była wrażliwa na cierpienie innych i tej wrażliwości uczyła dzieci. Po kapitulacji powstania została deportowana wraz z synkiem na roboty przymusowe do Rzeszy – do Wrocławia. W fabryce Farmo Werke pracowała do początku kwietnia 1945 r.. Po wojnie nie wróciła do Warszawy – jak przyznawała – nie miała do czego. Wśród cywili w powstaniu warszawskim było też sporo cichych bohaterów, niosących pomoc na zapleczu walk. Niewątpliwie do takich bohaterek zalicza się Wiktoria Centowska, a jej postawa jest o tyle godna docenienia, że decyzję o zaangażowaniu w niesienie pomocy rannym, podejmowała w wielkim obciążeniu psychicznym, opuszczając piwnicę i przechodząc do punktu opatrunkowego lub szpitala, gdzie przynoszono po walkach rannych powstańców, nie wiedziała czy niemiecka bomba nie zasypie piwnic, w których zostawiła synka.
Do końca, do początku lat 90.-tych szukała wieści o swoim mężu, wierząc, że zdoła wrócić do domu. Miał ze sobą przecież klucz do ich nieistniejącego już mieszkania. Zmarła w 2000 r.

Dr Joanna Kurczab

Wiktoria Centkowska po 1945 r., Muzeum Katyńskie